środa, 22 czerwca 2016

Strona 0


Witajcie. Oto rozdział 0. Miał to być prolog, ale przez rozmiar jaki mi wyszedł to bardziej nadaje się na rozdział xD. Trochę tutaj biadolenia i kochanego, dobrego, poczciwego Severusa, ale spokojnie! Stanie się w końcu nietoperzem, ale to w kolejnych stronach :3.
Stronę 0 dedykuję Jęczącej Marcie za 4 z anatomii (brawo!) oraz Fox za miniaturkę i za to, że obydwie jesteście. Dziękuję :3
Zapraszam!

------------------------------------------------------------------------------------

  Severus wracał do domu ze spotkania z dawnym "przyjacielem". Jego humor został doszczętnie zniszczony, a dodatkowo pogarszał go fakt, że za trzy dni kończą się wakacje i wróci do Hogwartu. Znowu będzie musiał męczyć się z tymi tępakami, którzy nie potrafią nic zrobić dobrze! Pocieszał go jedynie fakt, że nieliczni byli w miarę znośni i "coś tam" umieli.
Stanął przed drzwiami swojego domu i już miał wchodzić, kiedy nagle usłyszał krzyk. Przez chwilę rozważał czy się tym przejąć, ale w końcu ruszył w stronę, z której dobiegał dźwięk.
 Kiedy dotarł nareszcie na miejsce dostrzegł kulącą się pod drzewem dziewczynę i stojącego nad nią mężczyznę z różdżką wycelowaną w nią.
- Expelliarmus. - wypowiedział celując w niego, a jego różdżka odleciała na bok. - Drętwota. - rzucił zaklęcie pewnym siebie głosem, a mężczyzna został odrzucony i stracił przytomność. Snape podszedł, żeby upewnić się co do tego, po czym odwrócił się w stronę białowłosej dziewczyny, która nadal kuliła się pod drzewem. Obiema dłońmi zasłaniała swoją głowę, a nogi miała podwinięte pod samą brodę. Podszedł do niej powoli i kucnął tuż obok. Dziewczyna drgnęła ze strachu i próbowała się odsunąć, jednak widoczny na jej twarzy ból uniemożliwiał jej to.
- Z-zostaw.. Nie rób mi krzywdy.. - odezwała się cichym, łamiącym głosem, nie patrząc na niego.
- Nie zrobię Ci krzywdy. - wysilił się na najbardziej spokojny i łagodny głos. - Jestem nauczycielem w Hogwarcie. Pomogę Ci, jeśli tylko mi na to pozwolisz. - obserwował ją uważnie, a ona ruszyła się, próbując wstać. Stanęła na jednej nodze, trzymając się za żebra. Zrobiła krok i wylądowałaby na ziemi, gdyby jej nie złapał. - Pomogę Ci. - złapał ją w talii i deportował się z nią do domu. Pomógł jej podejść do kanapy i usiąść. - Połóż się. - powiedział, a ona powoli położyła się. Snape wyciągnął przed siebie różdżkę i zaczął sprawdzać jej stan. Złamane żebra, skręcona kostka, złamana ręka i mnóstwo krwi oraz siniaków. Westchnął i zaczął od leczenia jej nogi. Zajęło mu to kilka minut, po czym zajął się jej ręką. Minęło dziesięć może piętnaście minut i kość była jak nowa. - Teraz się nie ruszaj. Będzie bolało. - delikatnie musnął dłońmi jej skórę na brzuchu, podwijając bluzkę do góry. Uniósł różdżkę i skupił się na leczeniu jej żeber w jak najmniej bolesny sposób. Białowłosa wykrzywiła twarz w grymasie bólu. Trwało to długo, ale w końcu skończył ją leczyć. Spojrzał na nią i dostrzegł drżenie jej ciała, więc wstał. - Chodź, pokaże Ci gdzie jest łazienka. - dziewczyna podniosła się do siadu, po czym stanęła na nogach i ruszyła za nim. Weszli po schodach na górę, po czym skręcili w lewo. Snape otworzył drzwi i wpuścił ją do środka. - Czysty ręcznik jest na szafce, a obok są moje ubrania. Weź sobie coś. - skinęła delikatnie głową, a on przypatrywał się jej przez chwilę. Przez długie włosy przylepione do twarzy, nie widział zbytnio jej twarzy. Nie myśląc jednak zbyt dużo odwrócił się i zszedł do salonu. Wziął z półki jedną z książek i rozsiadł się w fotelu, czekając.

  Po niespełna piętnastu minutach pojawiła się obok niego, trzymając w dłoniach swoje złożone ubrania.
- Połóż je na koszu. - wskazał jej gestem dłoni, a ona ruszyła w tamtym kierunku. Położyła swoje rzeczy i wróciła, siadając na kanapie.
- Ja.. - zawahała się. - Dziękuję. - powiedziała cicho, a on uniósł głowę i przeniósł na nią wzrok. Teraz kiedy była czysta i doskonale widział jej twarz, zaniemówił. Była bardzo piękna i bardzo podobna do Lily. Wyglądała zupełnie jak ona, a różnił je tylko kolor włosów.
- Jak się nazywasz?
- Lilith HaveLock. - odpowiedziała cicho. Oczy Severusa minimalnie się rozszerzyły, ale szybko się opanował.
- Czego od Ciebie chciał tamten facet?
- On.. - odwróciła wzrok, jakby zastanawiając się co ma mu powiedzieć. Patrzył na nią wyczekująco. - To był mój ojciec. - spojrzała na niego, a on kiwnął tylko głową.
- Ile masz lat?
- Czternaście.
- Nigdy nie uczyłaś się magii? Nie miałem przyjemności spotkania Cię w Hogwarcie. - jego ton głosu był już normalny, a wzrok utkwił w niej.
- Uczył mnie w domu.
- Kiedy masz urodziny?
- Siódmego lipca.
- Czyli teraz zaczynałabyś czwarty rok. - zamyślił się na chwilę. - Za trzy dni zaczyna się rok szkolny. 
- On mi nie pozwoli.. - jej ciało mimowolnie zadrżało. - Zabije mnie.
- W Hogwarcie nie da rady. Dumbledore się tym zajmie, jak tylko przekaże mu co się wydarzyło. - powiedział spokojnie. Sam się sobie dziwił, że jest dla niej AŻ taki miły, ale dostrzegał w niej coś co zmuszało go do troski. - W ostatni dzień wakacji zabiorę Cię na Pokątną. Masz różdżkę? - zapytał dość chłodno, a ona kiwnęła przecząco głową. - W takim razie jak się uczyłaś?
- Za pomocą jego różdżki. Nigdy nie pozwoliłby mi mieć własnej, bo mogłabym uciec.
- Trzeba będzie ją załatwić. Chodź ze mną. - powiedział stanowczo, wstał i ruszył schodami na górę, a ona ruszyła w ślad za nim. Zaprowadził ją do dużego, fioletowo-szarego pokoju. - Gdybyś potrzebowała czegoś z kuchni, skrzat jest do dyspozycji.
- Profesorze.. - powiedziała cicho i usiadła na łóżku. - Dlaczego pan to robi? - uniosła głowę i spojrzała na niego.
- Przypominasz mi pewną osobę. - jego ton głosu stał się nieco mniej przyjemny. - W razie czego mój spokój możesz zakłócić w pokoju obok.
- Dobrze. - kiwnęła głową i patrzyła jak wychodzi, po czym weszła pod kołdrę. Była zmęczona tym dniem, a właściwie swoim życiem. Chciała mieć nadzieję, ale zbyt długo mieszkała ze swoim ojcem, więc nie wiedziała jak to jest żyć bez strachu.

W końcu nadszedł ten dzień i wyruszyli na Pokątną. Po zakupie wszystkich potrzebnych rzeczy, weszli do Ollivander'a.
- Dzień dobry. - odezwała się nieśmiało, a obok niej stanął Snape. Ollivander wyłonił się pomiędzy regałami i podszedł.
- Witaj młoda damo i ty Severusie. Jak sądzę przyszliście po różdżkę. - spojrzał na nią. - Nie kojarzę Cię. Jaka była Twoja pierwsza różdżka?
- Nie miała jeszcze różdżki. - odezwał się chłodno, a ją przeszył dreszcz na dźwięk jego głosu.
- Ah, to wszystko wyjaśnia. Zaraz dobierzemy coś odpowiedniego. - zniknął, po chwili wracając z kilkoma różdżkami, ale żadna nie była odpowiednia. Ollivander podawał jej kolejne i kolejne, ale nadal nie trafili na tę jedyną. - To bardzo intrygujące. Musisz być wyjątkową osobą, bo rzadko kiedy zajmuje mi tyle czasu dobranie odpowiedniej różdżki. - przystanął na chwilę i spojrzał na nią, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Dokładnie! Czemu nie pomyślałem o tym wcześniej? - mruknął do siebie, po czym przyszedł z białym pudełkiem. - To jest jedyna różdżka jaką posiadam z tego drewna. 13 i 1/2 cala, czarny orzech, włókno ze smoczego serca, dość sztywna. Nie należy do łatwych do opanowania. Dramatycznie traci moc, jeśli jej właściciel dopuści się jakiejkolwiek formy samooszukiwania, jednak odpowiednio dobrana staje się najbardziej lojalną i imponującą różdżką. - podał jej ją ostrożnie i odsunął się gwałtownie. Białowłosa trzymała w dłoni długą, smukłą, czarną różdżkę, która z wyglądu przypominała połączenie kory drzewa i skóry smoka. Po chwili z jej wnętrza wydobyła się jasna poświata przypominająca ogień, jakby smocze serce dopiero co zaczęło w niej bić. - Niesamowite! - zaśmiał się głośno. - Zachowuje się tak pierwszy raz odkąd ją zrobiłem. Niesamowicie intryguję mnie Twoja przyszłość. - odezwał się z dwuznacznym uśmiechem na ustach i spojrzał na Snape'a. - Będzie Twoją najlepszą uczennicą. Wasze różdżki.. - przerwał na chwilę, po czym kontynuował. - .. są sobie przeznaczone. Żaden materiał nie jest wspólny, a mimo to! Dlatego to jest tak ekscytujące. - zaśmiał się jak dziecko.
- Ollivander ponosi Cię. To moja UCZENNICA. Pomyśl dwa razy zanim coś powiesz. - warknął na niego.
- Dziękuję bardzo. - w końcu odezwała się do starszego mężczyzny, odrywając wzrok od różdżki. Severus zapłacił za nią i udali się z powrotem do jego domu.


Przyszedł czas na podróż. Snape wszedł do szaro-fioletowego pokoju i zbliżył się do jej łóżka, kładąc dłoń na jej ramieniu, budząc ją.
- Wstawaj, czas na nas. - odezwał się, a Lilith otworzyła oczy.
  Po piętnastu minutach deportowali się na dworzec.
- Profesorze. - pociągnęła go za rękaw, a on spojrzał na nią. - Zastanawiam się.. O co chodziło tamtemu staruszkowi w sklepie z różdżkami?
- O nic. Nie jest to nic istotnego. - odezwał się na swój Snape'owski sposób. Minęła chwila i stanęli na miejscu.
- On mi tego nie daruje. - wymamrotała cicho.
- Nie przejmuj się tym, HaveLock.
- Postaram się. Właściwie to czego pan uczy, profesorze?
- Eliksirów. Oczekuję, że będziesz najlepsza z wdzięczności za ratunek. - mruknął wrednie.
- Przyłożę się. A.. - rozejrzała się. - Co teraz?
- Musisz wbiec między peron 9 i 10. Jest tam pociąg, do którego musisz wsiąść. Znajdź sobie jakiś przedział, podróż trochę potrwa. Na miejscu znajdź Hagrida, on Ci wszystko wyjaśni.
- Pan nie jedzie?
- Nie. - odpowiedział obojętnie. - Spotkamy się na Ceremonii Przydziału. - odwrócił się i odszedł, po czym w połowie kroku zatrzymał się i odwrócił głowę. - W Hogwarcie będę traktował cię jak innych uczniów, nie licz na specjalne traktowanie. - uśmiechnął się wrednie, a po jej ciele przebiegł dreszcz. Mimo wszystko kiwnęła głową i ruszyła biegiem przed siebie, pojawiając się po chwili na peronie. Jej oczy rozszerzyły się na widok pociągu i ilości ludzi.
 Co ja tu robię..?

                                                - 0 -

14 komentarzy:

  1. Uhu. Coś się zaczyna dziać, a to coś jest intrygujące i lekko ciekawe. Tajemniczość jak na razie przyciąga oko i nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się kim jest do cholery jasnej ta cała Lilith i czemu Sev tak się zachował, a nie był kuźwa nietoperkiem. :c Netoperek jest w sumie lepszy od ,,Pomogę ci, ci, ci i ci!" wersji. Niezbyt gustuję w ,,przyjacielskim i opiekuńczym ochy i achy" Sevie, ale jak ma taki być to okej. Przetrwam.

    Pozdrawiam,
    Lisiasta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Cię zaintrygowałam!
    Jak już napisałam na początku Sevcio nie będzie ciepłą kluchą. Nie gustuję w takim jego obliczu, ALE było to konieczne. Mam nadzieję, że nie ucierpiałaś na tym tak jak ja XD
    Dziękuję za to, że byłabyś w stanie to przetrwać! To kochane z Twojej strony :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Ciebie mogę przetrwać atak Hipogryfów, aby móc dorwać się do bloga Twojego autorstwa. ;) ♥

      Usuń
    2. To bardzo kochane! :3
      A jak tam idzie Ci pisanie rozdziału? Nie mogę się doczekać, zwłaszcza że wszystko nadrobiłam i nie mam co czytać!

      Usuń
    3. Już niedługo, ale jak na razie piszę coś na kształt specialu - wiersz, który już poza tym kończę. Jeszcze na 16 muszę jechać do szkoły i do wieczorka tam siedzę. Jak to dobrze, że już jutro są wakacje, tylko zakończenie, po którym i tak mnie nie będzie bo spotykam się z koleżanką więc no. :D Jestem zajęta jak na razie.

      Usuń
    4. Uuuu *-* poczułam się zaintrygowana. Hahaha, widzę masz napięty grafik XD
      No dobrze, czyli pozostaje mi czekać, aż będziesz miała czas i wrzucisz! <3

      Usuń
    5. Hehe. :D Coś na pewno się pojawi! Nie będę trzymać w niepewności. ;)

      Usuń
    6. To bardzo mnie to cieszy! :3

      Usuń
    7. Wiem! Skomentowała już jego jak i Twoją zajebistość :3

      Usuń
  3. Uuuuu ciekawy rozdział, dobry start :3 Już mnie fascynuje różdżka i zachowanie Snape'a :D Coś za miły jest, ale mam przeczucie, że w Hogwarcie się jej nieco... oberwie xD
    No nic, czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, dziękuję! Starałam się :3
      Cieszę się, że Cię to zaintrygowało. Miałam nadzieję, że kto jak kto, ale Ty przewidzisz fakt, że Lilith w Hogwarcie raczej nie będzie leżała na chmurach, popijając herbatkę XD
      Mam nadzieję! <3

      Usuń
    2. Tak, wiem że minęło sporo czasu zanim rozdział ujrzał światło dziennie ale nie mogłam się zmusić na czytanie czegokolwiek.

      Historia mnie wciągnęła i myślę nad przeczytaniem reszty.

      ~ o-''

      Usuń
    3. Nie minęło aż tak dużo, spokojnie :3
      Cieszę się bardzo!

      Usuń