sobota, 22 kwietnia 2017

Strona 12

                                Strona 12 -"Lubisz feniksy?"

------------------------------------------------------------------------------------

   Otworzyłam powoli oczy, niechętnie się budząc. Pierwsze co ujrzałam to biały sufit. Skrzydło szpitalne? Obróciłam głowę w stronę wejścia i nagle uderzyła mnie wizja. Stałam w mokrej todze pośrodku, a dookoła mnie rozprzestrzeniał się ogień. No tak. Mój sen, kolejny z wielu. Dlaczego nie mogłam śnić o jednorożcach i chłopakach jak inne dziewczyny? Dopiero po chwili zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Podszedł do mojego łóżka i wtedy go rozpoznałam. To był Will, ale co on tutaj robił? Czyżby jednak zmienił zdanie i chciał się nade mną poznęcać?- No cześć, maleńka. - w końcu odezwał się, siadając na krzesełku tuż przy moim łóżku.
- Czego chcesz? - warknęłam ochrypłym głosem. Musiałam długo spać, bo w ustach całkiem mi zaschło.
- Jesteś wyjątkowo nie miła jak dla kogoś, kto uratował ci życie. - uśmiechnął się przebiegle, a ja zmarszczyłam brwi. O czym on mówił? - Oh, dalej nic nie rozumiesz. To ja wyciągnąłem cię z pożaru.
- Kłamiesz. - syknęłam. - To był tylko sen.
- W takim razie skąd bym o tym wiedział, co? To nie był sen. - przez chwilę miałam wrażenie, że spoważniał, ale to uczucie szybko minęło. - Wywołałaś ogień.
- To nie była moja wina. - odwróciłam od niego twarz.
- Może jeszcze powiesz mi, że to od świeczki? Nie jestem głupi. - warknął, po czym nachylił się nade mną i syknął prosto do ucha. - Chyba nie chcesz, żeby ktoś dowiedział się o twojej zdolności? - na początku nie zrobiło to na mnie wrażenia. Czarodzieje mają różne zdolności, ale potem przypomniałam sobie o Nim. Wystarczy, że usłyszy rozmowę jakichś plotkujących rodziców albo co gorsza przypadkowych ludzi. Takie wiadomości szybko się rozprzestrzeniają. Nie chce... nie mogę dopuścić, aby upewnił się, że tu nas znajdzie. Jestem pewna, że uważa mnie za zbyt głupią, żebym znowu wróciła do Hogwartu w dodatku z Liyą, kiedy nas ściga. Muszę utrzymać w sekrecie nasz pobyt tutaj. Spojrzałam na Will'a z pogardą i w końcu odezwałam się.
- Czego ode mnie chcesz?
- Jeszcze nie wiem. - uśmiechnął się chytrze. - Ale to chyba dla ciebie ważne, żeby zachować to w tajemnicy, co? Tym lepiej. - wyprostował się i spojrzał na mnie z góry. - Odezwę się. - dodał na koniec i odszedł, po chwili znikając za drzwiami. Poczułam, że tkwie w sytuacji beznadziejnej, którą coraz bardziej pogarszam.
  Nagle do skrzydła szpitalnego wpadła Liya, a za nią Harry i Hermiona. Cała trójka podeszła do mojego łóżka, przyglądając mi się, aż w końcu Liya usiadła na skraju i przytuliła mnie z całych sił.
- Tak bardzo cieszę się, że nic ci nie jest! - oderwała się ode mnie, patrząc mi w oczy ze łzami. - Martwiłam się. Harry powiedział mi, że leżysz w skrzydle, a potem jeszcze McGonagall powiedziała, że miałaś wypadek i tak bardzo bałam się, że cię stracę.
- Jak się w ogóle czujesz? - odezwał się Harry, a ja wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam sie nikle do nich.
- Czuję się dobrze. Nic mi nie jest. - posłałam uśmiech Harr'emu. - Dziękuję.
- Za co?
- Przyniosłeś mnie tutaj. Kto wie co by się stało, gdybym wtedy z tobą nie rozmawiała. - odezwałam się, podnosząc się do siadu.
- Daj spokój. To nic takiego. - powiedział, a na jego twarzy malowała się ulga. W końcu głos zabrała Hermiona.
- Powinnaś teraz dużo odpoczywać i dbać o siebie.
- Masz rację, Granger. - nagle znikąd wyłoniła się Pomfrey. - HaveLock potrzebuje teraz dużo odpoczynku. Uciekajcie stąd. Cała trójka. - zmierzyła ich spojrzeniem, a oni niechętnie wstali. Marudząc coś pod nosem opuścili salę, machając mi na pożegnanie.


   Minął tydzień i Pomfrey w końcu mnie wypuściła. Było jeszcze bardzo wcześnie, więc postanowiłam iść prosto do swojej komnaty. Niestety nie tylko ja o tej porze wybrałam się na spacer. Na drugim końcu korytarza zauważyłam idącego w moją stronę Snape'a. Kiedy leżałam w skrzydle szpitalnym nie przyszedł nawet raz. Przyznam, że trochę mnie to zabolało. Kiedy w końcu mieliśmy się wyminąć, nagle szybkim ruchem złapał mnie za ramię i zatrzymał się gwałtownie, a ja chcąc nie chcąc razem z nim.
- Musimy porozmawiać. - powiedział stanowczo, po czym dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Przysięgam. Mieszanie mi w głowie to jego hobby! Stałam w miejscu i zastanawiałam się czego może chcieć ode mnie. W końcu ciekawość wzięła górę i ruszyłam szybkim krokiem do lochów. Kiedy znalazłam się przed gabinetem Nietoperza, zapukałam do drzwi i po krótkim "wejdź" wkroczyłam do środka. Snape jak zwykle siedział za biurkiem i bazgrał na pracach uczniów złośliwe komentarze.
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytałam, podchodząc do jego stanowiska i siadając na biurku.
- O tym co wydarzyło się tydzień temu w skrzydle szpitalnym. - powiedział całkowicie spokojnym tonem, po czym spojrzał na mnie z iskierką zaciekawienia, którą próbował zamaskować.
- Był pożar. - odparłam obojętnie. - Co ja mam z tym wspólnego?
- Dobrze wiesz o czym mówię, HaveLock.
- Nie mam pojęcia. - zeskoczyłam na podłogę i ruszyłam w stronę drzwi. Ta rozmowa zaczęła być dla mnie bardzo niewygodna.
- HaveLock, stój! - warknął, wstając.
- Dlaczego tak ci na tym zależy? - spojrzałam na niego. Stał tam z poważną miną i nie odezwał się ani słowem. Patrząc tak na niego wpadłam na pewien dość... ryzykowny pomysł. - Powiem ci co tak naprawdę się stało...
- Świetnie. - odezwał się, przerywając mi.
- ...pod jednym warunkiem. - widziałam jak zmarszczył brwi. Nie podobało mu się, że nie ma kontroli, a dla mnie było to dość niebezpieczne zagranie. Snape jest najbardziej tajemniczą osobą jaką znam. Przez większość czasu nie jestem w stanie przewidzieć jak się zachowa, co zrobi, co powie. To sprawiało, że czułam strach, ale musiałam spróbować.
- Jakim? - zapytał ostrożnie, a mi zapaliła się czerwona lampka. Nie mogłam zrezygnować. Podeszłam do biurka, stając na przeciwko Severusa i wyciągnęłam dłoń z odchylonym małym palcem.
- Wszystko po staremu. - powiedziałam z cichą nadzieją w głosie. Patrzyłam na niego i widziałam jak bije się z myślami. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że Dumbledore maczał palce w jego decyzji. Najprawdopodobniej, kiedy pierwszy raz z Liyą weszłyśmy do jego gabinetu. Miałam ogromną nadzieję, że dyrektor ma nad nim mniejszą władzę niż to pokazuje.Kiedy zobaczyłam jak unosi swoją dłoń i zahacza mały palec o mój myślałam, że zwariuje. Tyle czekałam, żeby ten kretyn zmądrzał.
- Zgoda. - powiedział w końcu, a ja dostrzegłam jak na jego twarzy pojawił się zarys ulgi. Na samą myśl o tym uśmiechnęłam się, co od razu zauważył. W końcu usiadł w fotelu, a ja wskoczyłam z powrotem na biurko.
- A teraz mów.
- To co wydarzyło się w skrzydle szpitalnym... - wzięłam wdech i zerknęłam na niego. - To nie był pierwszy raz. To zdarzało się już wcześniej. - widziałam jak zmarszczył brwi, ale kontynuowałam. - W domu, kiedy zaatakował Liyę..
- I w lesie, kiedy pamięć ci wróciła. - dodał, łącząc fakty w głowie. Kiwnęłam głową potakując i znowu się odezwałam.
- To działo się od zawsze. Odkąd pamiętam, ale ostatnio to jest coraz silniejsze.
- Odkąd pamiętasz.. - mruknął pod nosem. - Co czułaś za każdym razem?
- Strach lub złość, ale jak leżałam w skrzydle nie czułam tego. Po prostu się obudziłam, nikogo nie było i..
- Czułaś się samotna. - bardziej stwierdził niż zapytał. - Twoja "zdolność"... - powiedział dość sarkastycznie. - ... towarzyszy ci, kiedy czujesz silne emocje.
- Nie rozumiem. Wcześniej to był tylko strach i złość.
- Bo tylko to czułaś. - spojrzał na mnie z pełną powagą. Pod jego wzrokiem przeszły mnie dreszcze i odwróciłam twarz w stronę okna.
- Co mam zrobić, żeby to kontrolować? - poczułam, że głos mi zadrżał. Przerażało mnie to, ale nie zamierzałam pokazywać tego Severusowi. Kątem oka zauważyłam jak wstaje. Przeszedł się parę razy po gabinecie, aż w końcu westchnął.
- Jeszcze tego nie wiem.


   Siedziałam w wielkim fotelu i piłam herbatę, przyglądając się Severusowi. Chodził z jednego końca gabinetu do drugiego przynosząc kolejne księgi. Szukał jakiejś wskazówki, wzmianki, czegokolwiek co pomogłoby mu zrozumieć. Chciałam mu pomóc, ale odmówił, a wręcz zabronił mi się wtrącać. I tak oto wylądowałam w fotelu, powoli delektując się herbatą, kiedy on męczył się, przeglądając stronę za stroną. Nagle usłyszałam jak wyrywa kartkę.
- Znalazłeś coś?- zapytałam, spoglądając na niego.
- To zależy. - mruknął pod nosem. - Lubisz feniksy?


------------------------------------------------------------------------------------

Witam Was wszystkich po długiej.. ogromnie  długiej przerwie. Mam dla Was 3 nowe informacje:
- jak zauważyliście pojawiły się tytuły przy rozdziałach (jeszcze nie przy wszystkich). Stwierdziłam, że całkiem nieźle to wygląda i ponadto ma swoje zastosowanie. Każdy tytuł to urywek kwestii z rozdziału, także to taka dodatkowa zabawa przy czytaniu :3.
- rozdziały 10 i 11 zostały przeze mnie zmodyfikowane. Warto przeczytać je sobie jeszcze raz! Oczywiście napiszę wiadomość jeszcze w formie posta, ale gdyby ktoś nie przeczytał to dodatkowo informuję!
- moje notatki, które do was piszę od teraz będą pojawiały się tu na dole pod rozdziałem, chyba że będzie to ważna informacja, którą będziecie musieli poznać przed przeczytaniem.
I to chyba tyle z tej informacyjnej strony. Mam nadzieję, że lektura podobała Wam się i liczę, że w swoich głowach zaczniecie tworzyć historie "spiskowe" odnośnie tego co być może się wydarzy, a może nawet podzielicie się nimi w komentarzu! :3

6 komentarzy:

  1. No cóż... kiedy powiedziałaś ze połączysz oba wątki o które pytałam nie spodziewałam ze rozdział będzie zawierał oba. Ale jestem pozytywnie zaskoczona. Widzę że opór Sevcia topnieje. Dobrze,świetne,wspaniale!
    Pozdrawiam i przesyłam eliksir wiggenowy na odnowienie sił do pisania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że rozdział ci się podoba i w szczególności czekam na Twoje historie spiskowe! Często sprawiasz, że Twoje pomysły znajdują u mnie odwzorowanie :3

      Usuń
  2. Dzięki,miło to słyszeć:) A co do tego rozdziału to narazie widzę(swoją drogą śmiesznie mi się to kojarzy z tralawney:widzę, widzee, oh widzee dzisiaj zjesz kaanaapkę z dżeemeem) podobieństwo dumbledore do twojego drugiego opowiadania(ja nie naciskam ani nic ale masz jakiś pomysł na love or death?) Te same pomysły na odseparowanie Sevcia od ludzi, te same spiski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej, Iza. Jak dla mnie troszkę za dużo powiązań z poprzednim opowiadaniem. Dumbluś taki sam i Sevcio taki sam. Zmieniłabym to troszku. :d

    Pozdrawiam,
    Lisiasta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę być powiadamiana na bieżąco o nowych rozdziałach.
    Hej! Świetne opowiadanie! Bardzo mi się spodobało. Życzę weny i czekam na więcej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę być powiadamiana na bieżąco o nowych rozdziałach.
    Hej! Świetne opowiadanie! Bardzo mi się spodobało. Życzę weny i czekam na więcej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń