Strona 9 - "Po raz pierwszy od miesięcy"
------------------------------------------------------------------------------------
Nazajutrz Snape poinformował mnie, że mój stan jest wystarczająco dobry, abyśmy mogli się deportować. Złapałam Liyę za rękę, a ona złapała Snape'a. Minęła krótka chwila, charakterystyczny trzask i pojawiliśmy się na błoniach. Z głową pełną wątpliwości spojrzałam w stronę Hogwartu. Zniknęłam na kilka miesięcy, nie było mnie na zajęciach ani przy przyjaciołach. Jak zdam do następnej klasy, a tym bardziej jak przyjmą mnie Gryfoni? Severus najwyraźniej zauważył moje wątpliwości, bo odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie przez dłuższy czas.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - wyjawiłam w końcu, a Liya uśmiechnęła się.
- To jest bardzo dobry pomysł, Lili. Poradzimy sobie. Razem.
- Ruszaj tyłek, HaveLock! - warknął mężczyzna, który zdążył przemierzyć już kilka kroków w stronę zamku. Wzięłam wdech i ruszyłam za nim ramię w ramię z Liyą. Po dłuższej chwili przeszliśmy przez bramę i skierowaliśmy się w stronę gabinetu dyrektora. Z racji tego, że było bardzo wcześnie, uczniowie jeszcze spali w swoich dormitoriach. I całe szczęście! Nie byłam jeszcze gotowa na konfrontację z takim tłumem ludzi. Weszliśmy po schodach na górę i stanęliśmy w końcu w objęciach kamiennego ptaka. Snape wypowiedział hasło i ruszyliśmy na górę. Mężczyzna uchylił drzwi i wszedł do środka, a my wraz z nim.
- Oh, Severusie, miło cię znowu widzieć. Widzę, że twoja misja się udała. - starszy mężczyzna uśmiechnął się, patrząc w moją stronę. - Jak sądzę to jest twoja siostra, prawda?
- Tak, panie profesorze. Liya jest moją siostrą bliźniaczką. - powiedziałam na jednym tchu, a on kiwnął głową na znak zrozumienia.
- Z racji tego, że obydwie uczyłyście się wcześniej materiału z klasy czwartej, przejdziecie poszczególne testy końcowe z przedmiotów. Od ich wyniku zależy czy przejdziecie do następnej klasy. Ponadto dzisiaj na śniadaniu Liya zostanie przydzielona do jednego z domów. Wszystko jasne? Cudownie! - uśmiechnął się radośnie i poprawił się w fotelu. - W takim razie możecie już odejść, natomiast ty Severusie. - przeniósł swój wzrok na mężczyznę. - Chciałbym, abyś został.
- Do widzenia, profesorze. - powiedziałam dość formalnie do Snape'a i ruszyłam w stronę drzwi razem z Liyą. Minęła krótka chwila i byłyśmy już na korytarzu.
- Myślałam, że to zajmie więcej czasu. - pierwsza odezwała się Liya.
- Dumbledore wie wystarczająco dużo, ale.. - przerwałam na chwilę zastanawiając się. - Zatrzymał Snape'a. Ciekawa jestem o co chodzi.
- Pewnie o jakieś sprawy nauczycieli. W końcu nie było go tyle czasu. - wzruszyła ramionami i ruszyła przed siebie.
- Liya. Wielka Sala jest w drugą stronę.
- Przecież wiem. - udała urażoną i ruszyła schodami w dół, a ja zaraz za nią.
- Lili? - dobiegł mnie zza pleców znajomy głos. Odwróciłam się i moim oczom ukazała się cała trójka razem. Tak jak zawsze. Uśmiechnęłam się niepewnie, a oni ruszyli w naszą stronę. - Wróciłaś! - krzyknął Ron i wszyscy razem przytulili mnie, a ja czułam, że zaraz się rozpłaczę. Nie sądziłam, że tak krótki czas z nimi sprawi, że tak bardzo się do nich przywiążę.
- Gdzie byłaś tyle czasu? - oburzyła się Hermiona, jednak widziałam w jej oczach radość i ulgę.
- Dumbledore nie chciał nam nic powiedzieć. Martwiliśmy się o ciebie. Ja się martwiłem. - tym razem odezwał się Harry.
- To, to dość długa historia. - powiedziałam niepewnie, a zza moich pleców wyszła Liya. Cała trójka spojrzała na nas zaskoczona.
- Masz siostrę bliźniaczkę?! - wydarł się Ron, a jego szczęka poszybowała w dół aż do ziemi. Kiwnęłam głową i położyłam dłoń na ramię siostry.
- To jest Liya. Od teraz jest częścią Hogwartu.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnęła się do nich o wiele bardziej odważnie niż ja, ale zawsze tak było. Ona jest tą silną, przebojową siostrą, a ja spokojną i skrytą.
- Nam ciebie również. - odezwała się radośnie Hermiona.
- Musicie nam wszystko opowiedzieć. - zauważył Ron, na co brązowowłosa od razu skarciła go spojrzeniem.
- Na pewno nie teraz. Zaraz zaczyna się śniadanie. Wiesz już do jakiego domu chciałabyś trafić? - skierowała pytanie do Liyi i jednocześnie wszyscy ruszyliśmy w stronę Wielkiej Sali.
- Jest mi to obojętne. Wszędzie gdzie trafię będzie dobrze. - odparła i resztę drogi przeszliśmy w milczeniu.
W końcu po raz pierwszy od miesięcy przestąpiłam próg Wielkiej Sali. Wrażenie było podobne do tego jakie odniosłam pierwszego dnia, jednak teraz wszystko już znałam. Wszyscy w piątkę usiedliśmy przy stole Gryfonów i rozmawialiśmy na błahe tematy zaczynając od pogody, a kończąc na zajęciach. Kiedy już pojawili się wszyscy uczniowie i nauczyciele, do mównicy podszedł Dumbledore. Ogłosił jakieś informację, po czym dodał, że do Hogwartu dołączy nowa twarz i wywołał Liyę. Moja siostra wstała i podeszła do niego, po czym usiadła na stołku i została jej nałożona tiara. Byłam bardzo zaskoczona i poniekąd zawiedziona. Liya trafiła do Slytherinu.
Dumbledore zdecydował, że w tym dniu zwolni nas z wszelkich zajęć, abyśmy mogły "ochłonąć" po wrażeniach, które wydarzyły się w ostatnim czasie. Siedziałam razem z Liyą na błoniach i wpatrywałam się w spokojną taflę jeziora.
- Co jest Lili? - z zamyślenia wyrwał mnie jej głos.
- Nic.
- Przecież widzę. - drążyła temat, a ja wiedziałam, że nie odpuści. - Jesteś smutna.
- Miałam nadzieję, że trafisz do Gryffindoru. Chciałam, żebyśmy były blisko..
- Oh, Lili. - Liya wstała i usiadła za mną, przytulając mnie. Przyznam, że odkąd dowiedziałam się co do mnie czuje, czułam się niezręcznie. Nie wiedziałam jak mam się zachować i co mówić w niektórych sytuacjach, poniekąd takich jak ta. - Mimo wszystko zawsze będziemy blisko, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.
- Wiem, ale..
- Nie ma żadnego "ale"! - szybko zaprotestowała, zanim zdążyłam dokończyć. - A teraz uśmiechnij się. Jesteśmy bezpieczne. Ty jesteś, a teraz tylko to się liczy.
- Teoretycznie jesteśmy. - obróciłam się o dziewięćdziesiąt stopni i wtuliłam w nią. - Boję się, Liya... Boję się, że On przeżył i wróci po nas. Po mnie. Po ciebie. Tak bardzo się tego boję. - mimowolnie moje ciało zaczęło drżeć, a łzy napłynęły mi do oczu.
- Nie bój się, kochanie. - przytuliła mnie mocno do siebie i zaczęła się niezauważalnie kołysać. Dobrze wiedziała, że zawsze mnie to uspokaja. - Już nie musisz udawać silnej. Wiem, że jesteś wyjątkowo delikatną istotką, ale jestem tutaj. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Obiecuję.
W tamtej chwili rozpłakałam się i wyrzuciłam z siebie wszystkie emocje, które dusiłam głęboko w sobie. Liya nie mówiła nic, ale nie musiała. Wystarczyło, że była.
Wieczorem Liya poszła do swojego dormitorium, a ja ruszyłam do gabinetu Snape'a. Wróciliśmy w jednym kawałku do Hogwartu, ale moja rana na plecach ciągle wymagała leczenia eliksirami, które sporządził. Zeszłam po schodach na dół i praktycznie od razu uderzył we mnie podmuch zimnego powietrza. Ruszyłam szybkim krokiem do jego gabinetu, stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Po krótkim "wejść" wkroczyłam do środka.
- HaveLock. Jak miło. - burknął, a ja usiadłam na stołku tyłem do niego i zdjęłam bluzkę. Nie było to łatwe. Każdy obcy dotyk był powrotem do "tamtych zdarzeń", jednak do jego dotyku w pewnym stopniu już przywykłam i nie było aż tak źle. W końcu Snape podszedł do mnie i zdjął mi opatrunek, po czym przemył moją ranę. Pas sam w sobie nie wyrządziłby takiej rany, ale przez to, że był nasączony eliksirem moje rany były głębokie i poparzone. Byłam wdzięczna Snape'owie za eliksiry znieczulające, bo bez tego pewnie nie mogłabym normalnie funkcjonować. Poczułam jak swoimi długimi palcami próbuje delikatnie wetrzeć swój autorski eliksir w moje rany, po czym przykleił mi nowy, świeży opatrunek. - Gotowe, HaveLock. - wyprostował się, a ja ubrałam bluzkę.
- Wróciliśmy do Hogwartu i znowu zaczniesz warczeć na mnie po nazwisku? - spojrzałam na niego wymownie, a on całkowicie mnie zignorował. - Severus.
- "Panie profesorze" jak już. - odezwał się chłodno i zlustrował mnie obojętnym spojrzeniem.
- Co jest z tobą? - wstałam i podeszłam do niego. - To Dumbledore, prawda?
- Nie masz pojęcia o czym mówisz, więc najlepiej nie otwieraj ust.
- Snape. - złapałam go za ramię, stając tuż przed nim. - Co się dzieje? - spojrzałam w jego czarne oczy, a on oparł się o biurko, które stało tuż za nim.
- Wróciliśmy do Hogwartu i stosunki między nami również muszą wrócić na swoje miejsce.
- Nie muszą. Przecież nie robimy nic złego. Chcę pamiętać Severusa, który mnie szukał, a nie Nietoperza z lochów. - przewróciłam oczami i westchnęła. - Proszę.
- Powinnaś się już zbierać, HaveLock. Niedługo cisza nocna. - burknął i odsunął się ode mnie, ale ja nie zamierzałam dać za wygraną. Podeszłam do niego i wyciągnęłam w jego stronę otwartą dłoń.
- Lilith HaveLock. - wyrecytowałam tak samo jak tamtego dnia, kiedy przeszłam z nim na "ty".
- Nie licz na to. - warknął groźnie.
- Nie zachowuj się jak dziecko. - powiedziałam podirytowana, na co on prychnął.
- Ja zachowuje się jak dziecko? - popatrzył na mnie z politowaniem, a ja opuściłam zrezygnowana rękę.
- Czyli to "koniec"?
- Najpierw musiałby być jakiś początek. - odparł, a ja wtuliłam się w niego.
- Żegnaj Severusie Snape. - powiedziałam cicho, po czym odwróciłam się bez słowa i wyszłam trzaskając drzwiami. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak się zachowuje. Zła na niego i zła na siebie ruszyłam do wieży Gryffindoru. Po drodze na korytarzu trafiłam na Liyę.
- Coś się stało? - zapytała od razu jak tylko podeszła.
- Snape. - odparłam poirytowana.
- A konkretniej? - spojrzała na mnie zmartwiona.
- Snape stwierdził, że nasze stosunki muszą wrócić na "swoje miejsce".
- Nie martw się. Wszystko się ułoży, Lili. - uśmiechnęła się pocieszająco do mnie, a ja wcale nie czułam się lepiej. - Muszę wracać do dormitorium, ale jutro porozmawiamy dłużej, dobrze?
- Tak, jasne. Leć. - przytuliłam ją na pożegnanie, po czym jeszcze przez chwilę patrzyłam jak idzie do lochów. Westchnęłam i ruszyłam trochę wolniejszym krokiem do wieży. Weszłam po schodach, wypowiedziałam hasło i weszłam do pokoju wspólnego, w którym siedziała większość Gryfonów.
- Chodź do nas. - zawołał Ron jak tylko mnie zobaczył, a ja podeszłam do nich i usiadłam między Hermioną, a Harry'm.
Wiesz że przez ciebie dostałam wytrzeszczu oczu? Bardzo krótka przerwa ale nie narzekam. Rozdział fajny ale krótki. No nic, trzeba by iść spać
OdpowiedzUsuńW tym momencie to ja dostałam wytrzeszczu oczu! Wiadomości informacyjne wysyłam chwilę przed zamieszczeniem rozdziału, ale nie sądziłam, że o tej godzinie ktoś go przeczyta xD.
UsuńPrzysięgam, że uhonoruje Cię medalem punktualności!
Dzięki 😘
UsuńAleż nie ma za co :3
UsuńJak tam rozdzialik? Niecierpliwie go wyczekuje ❤❤
OdpowiedzUsuńAh, dzisiaj oficjalnie skończyłam pracę z grafiki na konkurs, więc zabieram się za pisanie i będę miała znacznie więcej czasu na to! :3
Usuń