piątek, 4 listopada 2016

Strona 9

                    Strona 9 - "Po raz pierwszy od miesięcy"

------------------------------------------------------------------------------------


   Nazajutrz Snape poinformował mnie, że mój stan jest wystarczająco dobry, abyśmy mogli się deportować. Złapałam Liyę za rękę, a ona złapała Snape'a. Minęła krótka chwila, charakterystyczny trzask i pojawiliśmy się na błoniach. Z głową pełną wątpliwości spojrzałam w stronę Hogwartu. Zniknęłam na kilka miesięcy, nie było mnie na zajęciach ani przy przyjaciołach. Jak zdam do następnej klasy, a tym bardziej jak przyjmą mnie Gryfoni? Severus najwyraźniej zauważył moje wątpliwości, bo odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie przez dłuższy czas.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - wyjawiłam w końcu, a Liya uśmiechnęła się.
- To jest bardzo dobry pomysł, Lili. Poradzimy sobie. Razem.
- Ruszaj tyłek, HaveLock! - warknął mężczyzna, który zdążył przemierzyć już kilka kroków w stronę zamku. Wzięłam wdech i ruszyłam za nim ramię w ramię z Liyą. Po dłuższej chwili przeszliśmy przez bramę i skierowaliśmy się w stronę gabinetu dyrektora. Z racji tego, że było bardzo wcześnie, uczniowie jeszcze spali w swoich dormitoriach. I całe szczęście! Nie byłam jeszcze gotowa na konfrontację z takim tłumem ludzi. Weszliśmy po schodach na górę i stanęliśmy w końcu w objęciach kamiennego ptaka. Snape wypowiedział hasło i ruszyliśmy na górę. Mężczyzna uchylił drzwi i wszedł do środka, a my wraz z nim.
- Oh, Severusie, miło cię znowu widzieć. Widzę, że twoja misja się udała. - starszy mężczyzna uśmiechnął się, patrząc w moją stronę. - Jak sądzę to jest twoja siostra, prawda?
- Tak, panie profesorze. Liya jest moją siostrą bliźniaczką. - powiedziałam na jednym tchu, a on kiwnął głową na znak zrozumienia.
- Z racji tego, że obydwie uczyłyście się wcześniej materiału z klasy czwartej, przejdziecie poszczególne testy końcowe z przedmiotów. Od ich wyniku zależy czy przejdziecie do następnej klasy. Ponadto dzisiaj na śniadaniu Liya zostanie przydzielona do jednego z domów. Wszystko jasne? Cudownie! - uśmiechnął się radośnie i poprawił się w fotelu. - W takim razie możecie już odejść, natomiast ty Severusie. - przeniósł swój wzrok na mężczyznę. - Chciałbym, abyś został.
- Do widzenia, profesorze. - powiedziałam dość formalnie do Snape'a i ruszyłam w stronę drzwi razem z Liyą. Minęła krótka chwila i byłyśmy już na korytarzu.
- Myślałam, że to zajmie więcej czasu. - pierwsza odezwała się Liya.
- Dumbledore wie wystarczająco dużo, ale.. - przerwałam na chwilę zastanawiając się. - Zatrzymał Snape'a. Ciekawa jestem o co chodzi.
- Pewnie o jakieś sprawy nauczycieli. W końcu nie było go tyle czasu. - wzruszyła ramionami i ruszyła przed siebie.
- Liya. Wielka Sala jest w drugą stronę.
- Przecież wiem. - udała urażoną i ruszyła schodami w dół, a ja zaraz za nią.
- Lili? - dobiegł mnie zza pleców znajomy głos. Odwróciłam się i moim oczom ukazała się cała trójka razem. Tak jak zawsze. Uśmiechnęłam się niepewnie, a oni ruszyli w naszą stronę. - Wróciłaś! - krzyknął Ron i wszyscy razem przytulili mnie, a ja czułam, że zaraz się rozpłaczę. Nie sądziłam, że tak krótki czas z nimi sprawi, że tak bardzo się do nich przywiążę.
- Gdzie byłaś tyle czasu? - oburzyła się Hermiona, jednak widziałam w jej oczach radość i ulgę.
- Dumbledore nie chciał nam nic powiedzieć. Martwiliśmy się o ciebie. Ja się martwiłem. - tym razem odezwał się Harry.
- To, to dość długa historia. - powiedziałam niepewnie, a zza moich pleców wyszła Liya. Cała trójka spojrzała na nas zaskoczona.
- Masz siostrę bliźniaczkę?! - wydarł się Ron, a jego szczęka poszybowała w dół aż do ziemi.  Kiwnęłam głową i położyłam dłoń na ramię siostry.
- To jest Liya. Od teraz jest częścią Hogwartu.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnęła się do nich o wiele bardziej odważnie niż ja, ale zawsze tak było. Ona jest tą silną, przebojową siostrą, a ja spokojną i skrytą.
- Nam ciebie również. - odezwała się radośnie Hermiona.
- Musicie nam wszystko opowiedzieć. - zauważył Ron, na co brązowowłosa od razu skarciła go spojrzeniem.
- Na pewno nie teraz. Zaraz zaczyna się śniadanie. Wiesz już do jakiego domu chciałabyś trafić? - skierowała pytanie do Liyi i jednocześnie wszyscy ruszyliśmy w stronę Wielkiej Sali.
- Jest mi to obojętne. Wszędzie gdzie trafię będzie dobrze. - odparła i resztę drogi przeszliśmy w milczeniu.
   W końcu po raz pierwszy od miesięcy przestąpiłam próg Wielkiej Sali. Wrażenie było podobne do tego jakie odniosłam pierwszego dnia, jednak teraz wszystko już znałam.  Wszyscy w piątkę usiedliśmy przy stole Gryfonów i rozmawialiśmy na błahe tematy zaczynając od pogody, a kończąc na zajęciach. Kiedy już pojawili się wszyscy uczniowie i nauczyciele, do mównicy podszedł Dumbledore. Ogłosił jakieś informację, po czym dodał, że do Hogwartu dołączy nowa twarz i wywołał Liyę. Moja siostra wstała i podeszła do niego, po czym usiadła na stołku i została jej nałożona tiara. Byłam bardzo zaskoczona i poniekąd zawiedziona. Liya trafiła do Slytherinu.

   Dumbledore zdecydował, że w tym dniu zwolni nas z wszelkich zajęć, abyśmy mogły "ochłonąć" po wrażeniach, które wydarzyły się w ostatnim czasie. Siedziałam razem z Liyą na błoniach i wpatrywałam się w spokojną taflę jeziora.
- Co jest Lili? - z zamyślenia wyrwał mnie jej głos.
- Nic.
- Przecież widzę. - drążyła temat, a ja wiedziałam, że nie odpuści. - Jesteś smutna.
- Miałam nadzieję, że trafisz do Gryffindoru. Chciałam, żebyśmy były blisko..
- Oh, Lili. - Liya wstała i usiadła za mną, przytulając mnie. Przyznam, że odkąd dowiedziałam się co do mnie czuje, czułam się niezręcznie. Nie wiedziałam jak mam się zachować i co mówić w niektórych sytuacjach, poniekąd takich jak ta. - Mimo wszystko zawsze będziemy blisko, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.
- Wiem, ale..
- Nie ma żadnego "ale"! - szybko zaprotestowała, zanim zdążyłam dokończyć. - A teraz uśmiechnij się. Jesteśmy bezpieczne. Ty jesteś, a teraz tylko to się liczy.
- Teoretycznie jesteśmy. - obróciłam się o dziewięćdziesiąt stopni i wtuliłam w nią. - Boję się, Liya... Boję się, że On przeżył i wróci po nas. Po mnie. Po ciebie. Tak bardzo się tego boję. - mimowolnie moje ciało zaczęło drżeć, a łzy napłynęły mi do oczu.
- Nie bój się, kochanie. - przytuliła mnie mocno do siebie i zaczęła się niezauważalnie kołysać. Dobrze wiedziała, że zawsze mnie to uspokaja. - Już nie musisz udawać silnej. Wiem, że jesteś wyjątkowo delikatną istotką, ale jestem tutaj. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Obiecuję.
  W tamtej chwili rozpłakałam się i wyrzuciłam z siebie wszystkie emocje, które dusiłam głęboko w sobie. Liya nie mówiła nic, ale nie musiała. Wystarczyło, że była.

   Wieczorem Liya poszła do swojego dormitorium, a ja ruszyłam do gabinetu Snape'a. Wróciliśmy w jednym kawałku do Hogwartu, ale moja rana na plecach ciągle wymagała leczenia eliksirami, które sporządził. Zeszłam po schodach na dół i  praktycznie od razu uderzył we mnie podmuch zimnego powietrza. Ruszyłam szybkim krokiem do jego gabinetu, stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Po krótkim "wejść" wkroczyłam do środka.
- HaveLock. Jak miło. - burknął, a ja usiadłam na stołku tyłem do niego i zdjęłam bluzkę. Nie było to łatwe. Każdy obcy dotyk był powrotem do "tamtych zdarzeń", jednak do jego dotyku w pewnym stopniu już przywykłam i nie było aż tak źle. W końcu Snape podszedł do mnie i zdjął mi opatrunek, po czym przemył moją ranę. Pas sam w sobie nie wyrządziłby takiej rany, ale przez to, że był nasączony eliksirem moje rany były głębokie i poparzone. Byłam wdzięczna Snape'owie za eliksiry znieczulające, bo bez tego pewnie nie mogłabym normalnie funkcjonować. Poczułam jak swoimi długimi palcami próbuje delikatnie wetrzeć swój autorski eliksir w moje rany, po czym przykleił mi nowy, świeży opatrunek. - Gotowe, HaveLock. - wyprostował się, a ja ubrałam bluzkę.
- Wróciliśmy do Hogwartu i znowu zaczniesz warczeć na mnie po nazwisku? - spojrzałam na niego wymownie, a on całkowicie mnie zignorował. - Severus.
- "Panie profesorze" jak już. - odezwał się chłodno i zlustrował mnie obojętnym spojrzeniem.
- Co jest z tobą? - wstałam i podeszłam do niego. - To Dumbledore, prawda?
- Nie masz pojęcia o czym mówisz, więc najlepiej nie otwieraj ust.
- Snape. - złapałam go za ramię, stając tuż przed nim. - Co się dzieje? - spojrzałam w jego czarne oczy, a on oparł się o biurko, które stało tuż za nim.
- Wróciliśmy do Hogwartu i stosunki między nami również muszą wrócić na swoje miejsce.
- Nie muszą. Przecież nie robimy nic złego. Chcę pamiętać Severusa, który mnie szukał, a nie Nietoperza z lochów. - przewróciłam oczami i westchnęła. - Proszę.
- Powinnaś się już zbierać, HaveLock. Niedługo cisza nocna. - burknął i odsunął się ode mnie, ale ja nie zamierzałam dać za wygraną. Podeszłam do niego i wyciągnęłam w jego stronę otwartą dłoń.
- Lilith HaveLock. - wyrecytowałam tak samo jak tamtego dnia, kiedy przeszłam z nim na "ty".
- Nie licz na to. - warknął groźnie.
- Nie zachowuj się jak dziecko. - powiedziałam podirytowana, na co on prychnął.
- Ja zachowuje się jak dziecko? - popatrzył na mnie z politowaniem, a ja opuściłam zrezygnowana rękę.
- Czyli to "koniec"?
- Najpierw musiałby być jakiś początek. - odparł, a ja wtuliłam się w niego.
- Żegnaj Severusie Snape. - powiedziałam cicho, po czym odwróciłam się bez słowa i wyszłam trzaskając drzwiami. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak się zachowuje. Zła na niego i zła na siebie ruszyłam do wieży Gryffindoru. Po drodze na korytarzu trafiłam na Liyę.
- Coś się stało? - zapytała od razu jak tylko podeszła.
- Snape. - odparłam poirytowana.
- A konkretniej? - spojrzała na mnie zmartwiona.
- Snape stwierdził, że nasze stosunki muszą wrócić na "swoje miejsce".
- Nie martw się. Wszystko się ułoży, Lili. - uśmiechnęła się pocieszająco do mnie, a ja wcale nie czułam się lepiej. - Muszę wracać do dormitorium, ale jutro porozmawiamy dłużej, dobrze?
- Tak, jasne. Leć. - przytuliłam ją na pożegnanie, po czym jeszcze przez chwilę patrzyłam jak idzie do lochów. Westchnęłam i ruszyłam trochę wolniejszym krokiem do wieży. Weszłam po schodach, wypowiedziałam hasło i weszłam do pokoju wspólnego, w którym siedziała większość Gryfonów.
- Chodź do nas. - zawołał Ron jak tylko mnie zobaczył, a ja podeszłam do nich i usiadłam między Hermioną, a Harry'm.

6 komentarzy:

  1. Wiesz że przez ciebie dostałam wytrzeszczu oczu? Bardzo krótka przerwa ale nie narzekam. Rozdział fajny ale krótki. No nic, trzeba by iść spać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym momencie to ja dostałam wytrzeszczu oczu! Wiadomości informacyjne wysyłam chwilę przed zamieszczeniem rozdziału, ale nie sądziłam, że o tej godzinie ktoś go przeczyta xD.
      Przysięgam, że uhonoruje Cię medalem punktualności!

      Usuń
  2. Jak tam rozdzialik? Niecierpliwie go wyczekuje ❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, dzisiaj oficjalnie skończyłam pracę z grafiki na konkurs, więc zabieram się za pisanie i będę miała znacznie więcej czasu na to! :3

      Usuń