wtorek, 1 listopada 2016

Strona 8

             Strona 8 - "Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz."

------------------------------------------------------------------------------------


   Obudziłam się słaba jak nigdy z głową pustą niczym czarna dziura. Otworzyłam oczy i patrzyłam nieobecnym wzrokiem w materiałowy sufit namiotu.
- Nareszcie się obudziłaś. - usłyszałam kojący głos swojej siostry i mimowolnie uśmiechnęłam się. Usiadła obok mnie na łóżku i przytuliła mnie.
- Skąd się tu wzięłaś? - usłyszałam ochrypły, słaby głos i dopiero po chwili dotarło do mnie, że należy on do mnie.
- Jak to skąd? Byłyśmy razem, pamiętasz? - spojrzała na mnie, a ja pokręciłam przecząco głową. - Co pamiętasz jako ostatnie?
- Byłam ze Snape'em. Wychodziliśmy z pokoju, żeby cię uratować, a teraz... jesteś tu. - odetchnęłam z ulgą, przymykając zmęczone oczy.
- Snape kazał mi dać ci to. Wypij. - powiedziała po chwili milczenia, a ja otworzyłam oczy dostrzegając szklankę z zielono-żółtym napojem. Podniosłam się obolała do siadu i chwyciłam naczynie, wypijając zawartość. - To złagodzi ból. - dodała i wstała, zabierając szklankę ze sobą. Po kilku minutach nie czułam już żadnego bólu i mogłam o własnych siłach wstać z łóżka. Wyszłam z namiotu i odetchnęłam świeżym powietrzem. Nie miałam pojęcia gdzie jestem, a luki w pamięci trochę mnie irytowały. W końcu wróciłam do namiotu, a moim oczom ukazał się Snape. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors, dezorientując go tym samym.
- Dziękuję. - szepnęłam, czując jak obejmuje mnie ramionami. - Wiedziałam, że mogę ci zaufać. - nie potrafiłam tego wyjaśnić, ale w jakiś szczególny sposób był dla mnie ważny.
- Nie dziękuj, nie ma za co. - odparł, a ja przypomniałam sobie jak za każdym razem mówił, że to co robi dla mnie to tylko "dobry uczynek", który nie może się zmarnować.
- Jak to zrobiłeś? Jak ją uratowałeś? - spojrzałam na niego z podziwem i jednocześnie wdzięcznością. Severus spojrzał na mnie swoimi czarnymi oczami, potem na Liyę i znów na mnie.
- Dotrzymałem tylko obietnicy i nic więcej. - odparł z wyższością, ale dostrzegłam jego lekko uniesione kąciki ust.
- Snape. - odezwała się w końcu Liya. - Możemy porozmawiać? - zapytała, a on kiwnął tylko głową. Spojrzałam na nich, nie rozumiejąc o co chodzi. - Zostań tu. Zaraz wrócimy. - uśmiechnęła się do mnie i pocałowała mnie w czoło, po czym odwróciła się i wyszła z namiotu, a zaraz za nią wyszedł nietoperz.

   Liya oddaliła się znacznie od namiotu i kiedy miała już pewność, że Lili ich nie usłyszy, zatrzymała się.
- Dlaczego jej nie powiedziałeś? - zapytała w końcu, patrząc na niego.
- Jak miałem to zrobić? Podeszła do mnie jak skrzywdzona sarenka i patrzyła na mnie w TAKI sposób. - warknął wściekły. - Nie chce, żeby znowu mnie znienawidziła.
- Ona musi znać prawdę, Snape. Miałeś wszystko jej wyjaśnić i to naprawić, a nie jeszcze bardziej pogarszać sytuację. Kiedy wszystko jej się przypomni będzie miała Ci za złe nie tylko to co było, ale też to, że ją okłamałeś.
- JEŚLI sobie przypomni. - burknął i odwrócił się do niej tyłem.
- O czym ty mówisz?
- Nikt nie powiedział, że przypomni sobie to co się wydarzyło.
- Snape weź się w garść i idź z nią porozmawiać. - złapała go za ramię, patrząc na niego twardo. - Nie chcesz jej stracić, a zachowujesz się jak idiota. - mężczyzna odwrócił się i pchnął ją na drzewo, po czym położył dłonie na korze po obu stronach jej głowy i zbliżył swoją twarz do jej twarzy.
- Nikt nie będzie mi mówił co mam robić. - warknął, po czym odwrócił się na pięcie i wrócił do namiotu.

   Dłuższą chwilę nie wracali, więc postanowiłam wyjść z namiotu. Zobaczyłam jak Liya łapie Snape'a za rękę i coś do niego mówi. Byłam za daleko, żeby cokolwiek usłyszeć. Po chwili on odwrócił się do niej, przybliżył swoją twarz do jej i... chyba ją pocałował. W momencie poczułam jak serce zaczyna bić mi szybciej i odruchowo uciekłam w przeciwnym kierunku. Przebyłam może z dwieście metrów i poczułam tępy ból głowy przez co przymknęłam oczy.  Ku mojemu zdziwieniu widziałam wszystko, tak jakbym nie zamykała oczu. Ciemna piwnica z łańcuchami i linami, a pośrodku niej byłam ja i Liya. Po chwili wszedł On i próbując bronić siostrę rzuciłam się na Niego, pozwoliłam się zabrać na górę, a potem... Przypomniałam sobie wszystko z tamtej nocy. Zamknęłam oczy, a kiedy po raz kolejny je otworzyłam byłam w lesie. Dokładnie tam gdzie byłam zanim skrawek wspomnień wrócił. Moje ciało zaczęło drżeć i osunęłam się na ziemię. Poczułam spływające łzy po moich policzkach, ciągle tkwiąc w szoku. Co się do cholery wydarzyło przez ten cały czas..?!

   Snape wszedł do namiotu i rozejrzał się, ale po Lili nie było śladu.
- Liya! - zawołał, a dziewczyna po chwili weszła. - Lilith zniknęła.
- Jak to zniknęła?
- Rozejrzyj się, nie ma jej. - przewrócił oczami i wyszedł na zewnątrz. - Nie widziałaś dokąd poszła?
- Byłam zajęta kłótnią z takim jednym idiotą. - burknęła, rozglądając się.
- Bardzo śmieszne. Idę w lewo, a ty w prawo. Musimy ją znaleźć. - ruszył w stronę lasu, a Liya po dłuższej chwili poszła w kierunku polany.

   Patrzyłam pustym wzrokiem przed siebie, ale wcale nie widziałam pięknych kwiatów rosnących przede mną. Widziałam swoje wspomnienia. Krok po kroku wszystkie wracały ze zdwojoną siłą, jakbym wszystko przeżywała jeszcze raz, a kiedy wróciło wspomnienie naszej ucieczki, podczas której dostałam pasem po plecach nie mogłam... nie potrafiłam powstrzymać krzyku.

   Kiedy Snape i Liya usłyszeli krzyk od razu skierowali się w stronę, z której dobiegł.

   Wróciło. Wszystko wróciło.
Rozejrzałam się dookoła i ten widok mnie zaskoczył. Trawa wokół mnie płonęła, a ogień rozprzestrzeniał się na zewnątrz w każdą stronę. Nie panowałam nad tym. Wściekłość, żal i ból przejęły nade mną władze, rozrywały mnie, a widok ognia tlącego się wokół dawał w pewnym sensie ulgę. Sprawiał wrażenie muru, który odgradza mnie od wszystkiego. Zamknęłam oczy i wzięłam wdech. Skupiłam się na tym, żeby wszystko co złe zniknęło. Otworzyłam oczy, a płomienie z jednej chwili na drugą stawały się coraz większe, odbierając mi tlen. Próbowałam to zatrzymać, ale nie mogłam zapanować nad własną magią.
   W pewnym momencie usłyszałam jak Snape wypowiedział zaklęcie i ogień zniknął. Podszedł do mnie i podniósł mnie zabierając jak najdalej od dymu.
- Postaw mnie. - powiedziałam, kiedy w końcu złapałam oddech. Mężczyzna postawił mnie, a po chwili pojawiła się też Liya, która od razu mnie przytuliła. Szybko wyswobodziłam się z uścisku i odsunęłam od nich. - Nie zbliżajcie się do mnie. - podniosłam ton, a oni spojrzeli po sobie.
- Lili, co jest? - pierwsza odezwała się moja siostra.
- Co jest? - powtórzyłam po niej. - Ty się jeszcze pytasz? Nie mogę ufać ani tobie ani jemu. Okłamaliście mnie! Po tobie mogłam się tego spodziewać, Snape. Ale ty Liya... Ufałam ci, a ty cały czas chroniłaś mu dupę! - wyrzuciłam to z siebie na jednym tchu, ale nie spodziewałam się, że na głos brzmi to tak... boleśnie.
- Lili nic nie rozumiesz. Pozwól mi to wszystko wytłumaczyć. - zrobiła krok w moim kierunku, a ja automatycznie odsunęłam się.
- Po co? Przecież jesteście razem. To oczywiste, że jesteś po jego stronie. - spojrzałam na nią z wyrzutem, a ona patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Nie jesteśmy razem. Skąd ci to w ogóle przyszło na myśl?
- Widziałam jak się całowaliście. - wypaliłam bez zastanowienia.
- Lili nie mogłaś nas widzieć, bo to nie miało miejsca. Nie kocham Snape'a i nigdy nie pokocham. On z resztą też nic do mnie nie czuje.
- Nie wierzę ci!
- Nie kocham go, bo kocham ciebie Lilith. - zrobiła dwa kroki w moją stronę, a ja zaśmiałam się histerycznie.
- To są jakieś.. - nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Liya złapała mnie za rękę i... pocałowała.

   Szłam obok Snape'a, a Liya podążała za nami. Sądze, że nie była pewna czy dobrze zrobiła mówiąc mi co tak naprawdę do mnie czuje, a ja byłam przytłoczona tym co się działo. W końcu wróciliśmy do namiotu i od razu skierowałam się na łóżko. Usiadłam na nim, a Liya okryła mnie kocem. Kiwnęłam tylko głową w podzięce i patrzyłam na nich w ciszy. Miałam dość, a coś mi mówiło, że to jeszcze nie wszystko.
- Zostawię was. Musicie ze sobą porozmawiać. - odezwała się do mnie i wyszła z namiotu, a my zostaliśmy sami. Nie zamierzałam odzywać się pierwsza, a Snape chyba miał pewne trudności z otworzeniem buzi i wyjaśnieniem mi pewnych kwestii. Minęła dłuższa chwila, a on w końcu wstał i usiadł obok mnie. Minuty płynęły, a on wciąż milczał. Drgnęłam niespokojnie i otuliłam się mocniej kocem, zasłaniając twarz.
- Dlaczego? - szepnęłam, czując jak serce staje mi w gardle. Jego zdrada tak bardzo mnie bolała. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego czarne oczy. Nie widziałam w nich obojętności tylko smutek. Nikły, ledwie dostrzegalny. Podniósł prawą dłoń i podwinął rękaw lewej ręki, na której widniał mroczny znak.
- Służę dwóm panom. - odezwał się swoim zimnym tonem. - Przekazuję informacje jednemu i drugiemu z korzyścią dla Dumbledore'a. Tego dnia, kiedy mnie potrzebowałaś Czarny Pan mnie wezwał. Nie mogłem postąpić inaczej. Zbyt dużo zależy od tego jak dobrym sługą jestem. - praktycznie wysyczał ostatnie zdania, po czym wstał i odwrócił się przodem do mnie. - Nie chciałem cię tam zostawiać, rozumiesz? Nie chciałem. - kątem oka dostrzegłam jak podchodzi do szklanki i nalewa sobie Ognistą. Swoją drogą przez myśl przeszło mi "skąd ją ma?", ale teraz nie było to moje główne zmartwienie. Wypił zawartość szkła za jednym zamachem, po czym rzucił szklanką o podłogę, roztrzaskując na milion małych kawałków. - Szukałem cię miesiącami, ale jak tylko znalazłem jakiś ślad, On was przenosił! - spojrzałam na niego i wstałam. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłam, więc po prostu stałam w miejscu i patrzyłam. Po chwili podszedł do mnie i nachylił się nade mną. - Nawet nie wiesz jaką poczułem ulgę, kiedy cię zobaczyłem. - powiedział z mieszaniną uczuć w głosie, uniósł dłoń i dotknął mojego policzka, a moje dłonie wypuściły z uścisku koc, który wylądował na ziemi. Patrzyłam na niego, a on na mnie i nie byłam pewna czy mogę się ruszyć. Czułam, że jeśli drgnę wszystko zniszczę. W pewnym momencie schylił się po materiał, który jeszcze przed chwilą trzymałam i otulił mnie nim, przybliżając swoją twarz do mojej. Przez moment miałam wrażenie, że mnie pocałuje, jednak on odsunął się. - Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. - szepnął i odwrócił się, wychodząc. - Możesz już wejść, skończyliśmy. - usłyszałam tylko jak mówi do Liyi i zniknął mi z zasięgu wzroku.
- Severus... - szepnęłam i westchnęłam, opadając na łóżko.

2 komentarze:

  1. Wow. O jeju,ale ciekawie! Super przeprosiny Severusa. Ale... Lili i siostra? Nie mam nic do takiego rozwoju akcji ale mam nadzieję że jednak będzie to relacja Lili -Severus. A teraz lepiej się wyśpij bo mam wrażenie że to ci bardzo się przyda. Pozdrawiam ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobało! Nie będę nic wyjaśniała, ani rozwiewała wątpliwości, bo to psuje efekt "zaskoczenia", więc pozostają Ci domysły miśku :3.
      Oh, tak. Sen to jest coś, co teraz w moim życiu jest na wagę złota!

      Usuń